sobota, 12 lipca 2014

Rozdział XI - "Niespodzianka"

Od razu rzuciłam się po sztylet. Po każdej jego stronie wyryto jakieś literki. Ale w każdym powtarzały się dwa razy i. II to rzymska dwójka. Więc te ukryte cyfry to dwie dwójki.

-Słuchajcie. Tutaj w każdym wyrazie powtarzają się literki i. A dwie literki i to rzymska dwójka. Więc mamy dwie dwójki. I co mamy z tym zrobić?

-Poprzednio mieliśmy do przeszukania kilka miejsc. Tym razem możliwości są miliony. Może z czasem coś znajdziemy?-pocieszał nas Jim, już po raz kolejny- Zajmijmy się swoimi sprawami, odpocznijmy trochę. Zaniedbywaliśmy nasze grupy Jack, trzeba do nich wrócić. Może ktoś na coś wpadnie.

-Dobra, ja idę do siebie -rzucił na odchodne Jack.

-Ja też, ktoś w końcu musi zrobić obiad -pożegnała się Jenny.

Zostałam sama z Jimem. Chodził po pokoju nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Wiedziałam jak bardzo chciałby wiedzieć już o co chodzi. Podobnie jak ja, chwilami był detektywem-amatorem. Ale na psychice ludzkiej też dobrze się znał. Podeszłam do okna. Nie wiem czemu, ale lubiłam tak popatrzeć sobie gdzieś tam... Jakby coś mnie tam ciągnęło. Wolność...

-Jim, kto to jest Lalkarz?-spytałam się go. Może trochę naiwnie, ale potrzebowałam jakiś informacji, żeby na coś w końcu wpaść.

-Dobre pytanie -odparł mi na to- Jest panem tego domu. Z tego co już wiesz, uwięził nas tu. A co konkretnie chciałabyś wiedzieć?

-Skoro on dla nas jest Lalkarzem, to my dla niego kim? Marionetkami? Czy po prostu pierwszymi lepszymi ludźmi skądś, ze świata.

-Nie wiem tego Anabel. Ma do nas bardzo dziwne podejście. Prawie nigdy nie mówi do mnie po imieniu. A ciebie nazywa piórem. Sam nie wiem dlaczego.

-Pióro?-powtórzyłam.

-Tak -zaśmiał się cicho- A na Jacka ciągle mówi Szczur. Do mnie Doktorze, a do Jenny po prostu Jenny. Nigdy z tobą nie rozmawiał?

-Nie. Tylko tyle, żeby mi powiedzieć, jak otworzy dla mnie jakiś pokój. Głos znikąd -odpowiedziałam.

On tylko się uśmiechnął. Wiedział coś, ale nie chciał mi powiedzieć. Chociaż gdyby było to coś ważnego, to pewnie by powiedział. Jakieś podejrzenia pewnie. Jak woli zachować je dla siebie, ja nie mam nic przeciwko. Wyszłam z salonu i skierowałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko. Patrzyłam w sufit. Myśli ciągle latały mi po głowie, niczym liście w wietrzny dzień. Dlaczego „on” nazywa mnie piórem? Czemu akurat mi dał ten wisiorek? Chwyciłam moją marionetkę. Nie miałam nic do roboty więc zaczęłam się nią bawić. Mój aniołek. Nagle usłyszałam cichy pisk. Odłożyłam kukiełkę na biurko i podeszłam do myszki. Znowu zapomniałam o jedzeniu dla niej. I o imieniu.

-I jakby cię maleńka nazwać? Może być Plamka?-zaśmiałam się.

Myszka nie protestowała, więc niech tak się nazywa. Przejrzałam kuferek. Mimo, że wczoraj dokładnie go przeszukałam, dzisiaj leżało tam ciasteczko. Pokruszyłam je, a myszka weszła mi na rękę. Tak śmiesznie machała tymi wąsikami. Postawiłam zwierzaczka na podłogę. Plamka podreptała za automat. Ciszę co chwilę przerywały kroki. Ile w tym domu jest ludzi? I o wiele ważniejsze pytanie. Co ja mam robić do wieczora? Żebym chociaż jakąś książkę miała...

-Anabel, chodź na obiad!-krzyknęła zza drzwi Jenny.

Wyszłam z pokoju i razem z Jenny poszłam do kuchni. Ziemniaki i surówka. Już kończyłam jeść, gdy weszli Jack i Jim. Albo przyszli razem, albo są w jakiś tajemniczy sposób zsynchronizowani. Jenn gdzieś wyszła. Odstawiłam brudny talerz do zlewu, ale po chwili namysłu umyłam go. Bracia rozsiedli się przy stole.

-Smacznego!-powiedziałam i wyszłam.

Weszłam po schodach i otworzyłam drzwi do swojego pokoju. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że stała tam Jenny, a na łóżku leżało jakieś szare coś.

-Co to?-spytałam.

-Niespodzianka!-odkrzyknęła z uśmiechem.

Zdjęła szarą płachtę i moim oczom ukazała się przepiękna suknia. Biały, pięknie wyszywany gorset. Dół zrobiony był z satyny, podobnie jak rękawy, które były zahaczane o palec. Nawet nie wiedziałam jak ją opisać... Jenn zakryła kamerę materiałem i wyszła z pokoju. Ubrałam suknię.

-I jak? Pasuje?-pytała moja przyjaciółka zza drzwi.

-Chodź to zobaczysz!-odpowiedziałam jej.

Weszła i wmurowało ją w ziemię.

-Wyglądasz w niej przepięknie!-skomentowała.

Pomogła mi zawiązać gorset. I podała kolejne zawiniątko. Białe baleriny z kokardką. Od razu je ubrałam. Też pasowały. I to było podejrzane. Jenny podeszła do mnie i pokazała na łóżko. Usiadłam, a ona rozpuściła mi włosy. Rozczesała je i lekko polokowała.

-Czegoś tu jeszcze brakuje...-myślała na głos.

Podeszła do wazonu i wyciągnęła z niego białą różę. Odłamała prawie całą gałązkę, a kwiat wczepiła mi we włosy.

-Chodź do chłopaków, też chcą zobaczyć jak wyglądasz!-niemalże rozkazała.

-No tak, oni też są w to zamieszani -zachichotałam- To dlatego dzisiaj równocześnie weszli do kuchni...

Jenny zdjęła materiał z kamery i zwinęła go w kłębek. Poszłyśmy do salonu. Min braci gdy mnie zobaczyli, nie zapomnę do końca życia.

-Kim jesteś i co zrobiłaś z Anabel?!-zażartował Jack.

-Ślicznie w niej wyglądasz!-dodał Jim.

-Nie przesadzacie trochę?-spytałam.

-Nie -odparli zgodnym chórem, po czym się roześmialiśmy.

Skąd oni wytrzasnęli tę suknię? To raczej zostanie ich słodką tajemnicą. Nie mniej byłam im bardzo wdzięczna. W oczach miałam łzy. Szczęścia, oczywiście. I jak ja się im odwdzięczę?

-Kto jest za tym, żebyśmy coś porobili? Bo przecież do nocy daleko, a do roboty nic nie mamy -wypalił nagle Jack.

-Jestem ciekaw co -przedrzeźniał go Jim.

-Na przykład możemy poszukać właściciela obrazu, który w tajemniczych okolicznościach znalazłem wczoraj na korytarzu i zabrałem do siebie -odparł na to jego braciszek, wychodząc z pokoju- Zaraz wracam.

Zaraz, zaraz... Tak po prostu znalazł na korytarzu obraz? On coś kręci. Zapewne znalazł go w szafie i go zabrał. Ale przecież zauważylibyśmy obraz, jeśli by wtedy był. Chyba, że ktoś go podrzucił... Tylko kto i po co? Kolejna wskazówka? Nagle do pokoju dosłownie wparował Jack. Te drzwi kiedyś wypadną z zawiasów. Albo wypadną razem z futryną. „Szczurek” trzymał obraz dokładnie przed moim nosem, tak, że znad obrazu wystawała tylko czupryna. Malowidło nie było wielkie. Mogliśmy je przeoczyć. Przedstawiało dwa łabędzie, płynące po strumyku.

-Dobra, ładny obraz, a teraz możesz go odłożyć -powiedziałam.

Jack powiesił obraz na ścianie. A mnie ciągle męczyły te dwójki. Dwie dwójki. O co w tym do jasnej cholery chodzi?!?!?! Przecież możliwości jest więcej niż milion! Jak mamy wpaść na to, co ten ktoś miał na myśli? Po raz pierwszy czuję, że nie dam rady. Wtedy pomogły mi ptaki, a teraz kto? Łabędzie?! No jasne... ŁABĘDZIE!!!

~~***~~

Tiaa... Mój komputer chyba nie za bardzo lubi dodawać rozdziały, gdyż wczoraj nie wczytywał kilku stron, czyli wp, allegro i bloggera, więc rozdział jest dopiero dzisiaj. Ale w nagrodę, że tak długo musieliście na niego czekać, jest dłuższy :D duuużo dłuższy :) jestem z siebie dumna, że napisałam aż tyle XD

Ostatnio zauważyłam, że zabieram się za wszystko. Dosłownie :D Ostatnio jak nie miałam weny, to zaczęłam wyszywać XD <na starym prześcieradle, więc efekt był taki, że się całe pościągało :(> albo rysować, co mi tak yyy... dziwnie wychodzi XDD kiedyś może wam pokażę moje kilka prac, jak będziecie chcieć <pośmiejecie się bynajmniej XD>
A teraz cały czas męczę mamę, żeby nauczyła mnie szyć na maszynie, bo chcę sobie coś uszyć :D Co z tego, że nie umiem, nie wiem jak, nie mam z czego, ja chcę coś sobie uszyć ^.^
Nwm... Na razie jestem na etapie rozgryzania, po co w książkach o szyciu <które ma moja mama> jest tyle cyferek, których pochodzenia wyjaśnić nie umiem xD

A właśnie, muszę się pochwalić. NAPRAWIŁAM TELEWIZOR! '^.^'
Mam teraz zaciesza XD Bo trzeszczał, a dzięki mnie <i mojej encyklopedii> już nie trzeszczy :D

Tak sobie teraz myślę... Może założę drugiego bloga i zamiast tu pisać jakimi pierdołami się zajmuję zamiast tworzenia rozdziałów, będę pisała tam? :D No i to jest pomysł XD
Jak stworzę <a za chwilkę się za to zabieram> to dam wam znać xD
Ja i moje „genialne” pomysły :D

A więc kolejna notka we wtorek :D <po staremu>
Udanych wakacji! ^.^


Amy Berry

1 komentarz:

  1. Amy ten rozdział jest taki pozytywny!
    Cały czas wyobrażam sobie Anabel w tej kiecce, musiała wyglądać prześlicznie. Jej przyjaciele się postarali :) To takie miłe z ich strony, są kochani.
    Po tym rozdziale ich uwielbiam, wcześniej ich lubiłam, ale zmieniłaś moje zdanie :)

    A co do twoich pracowitych wakacji, nie mam pojęcia jak przy upałach znajdujesz w sobie tyle energii. U mnie jest tak ciepło, że momentami mój mózg przestaje pracować :P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń