-To
pismo runiczne. Trzeba tylko je przeczytać w lustrze -poinformowałam
wszystkich.
Jenny
się uśmiechnęła. Moja koleżanka nie była jedyną, która umiała
to dziwne i nikomu nie potrzebne pismo? Znaczy się teraz potrzebne.
Ale po co one się tego uczą. Jenn też chce w przyszłości zostać
grafologiem? Ach ten świat...
-Tam
pisze „Wszystko wszędzie zawsze będzie, lecz raz się tak stanie,
że tam gdzie wolność największa, pojawi się i zostanie”
-Znowu
zagadka?!-spytał zmęczony już Jack.
-To
jest akurat proste, kolejny przedmiot jest tam gdzie wolność jest
największa, braciszku -odpowiedział Jim.
-Czyli
gdzie?-ciągle dopytywał brata.
-A
gdzie wolność jest największa, co?-odpowiedział mu pytaniem.
-Z
daleka od tego przeklętego domu -odpowiedział Jack.
Nagle
mnie oświeciło. Bo niby gdzie jesteśmy bliżej wolności jak nie
przy drzwiach wejściowych? Tylko był mały problem. Tutaj
pomieszczenia były otwarte od pewnego poziomu wolności. Który
muszę mieć, żeby się tam dostać? Dzisiaj na pewno tam nie
poszukamy. Ale mogę też się mylić. Wolność może być tam,
gdzie kamera nie sięgnie, albo przy oknie, bo stamtąd widać wolny
świat.
-Musimy
poczekać -powiedziałam.
Nie
wiedzieli o co mi chodzi. Fakt, wyraziłam się trochę nie jasno.
-Na
razie nie możemy szukać wskazówki. Trzeba być cierpliwym. Co
nagle to po diable. Mam pewien pomysł, jak to rozwiązać, ale
jeszcze nie teraz. Rozumiecie?-spytałam.
Pokiwali
potakująco głowami. Nagle zegar zaczął wybijać dwudziestą. Nie
wierzyłam, że jest już tak późno. Cały dzień spędziliśmy na
kombinowaniu.
-Idę
się przespać. Dobranoc!-rzuciłam na odchodne.
-Dobranoc!-odpowiedzieli
chórkiem.
Wyszłam
z pokoju. Ciągle nie dawały spokoju mi te zagadki. O co w nich
chodzi? Kto je napisał? I czy... Uśmiechnęłam się diabolicznie.
A jednak cierpliwość naprawdę pomaga. Takiego genialnego pomysłu
to już długo nie miałam... Jak się uda to się dowiemy kto to
pisze. Teraz tylko niech ta osoba działa. Albo siedzi w miejscu. Od
tego w końcu zależy wiele. Wszystko... Weszłam do pokoju i od razu
wzięłam pamiętnik. Nie, lepiej nie pisać. Nie mogę przelewać
swoich podejrzeń na kartkę, bo wszystko tu ma oczy. Nie wiem o tym
domu nic, a on o mnie i o moich pomysłach też nie musi za wiele
wiedzieć. Usłyszałam jakieś ciche szuranie. Na środek pokoju
wyszła myszka. Taka malutka, a zawsze przyciągała moją uwagę.
Jestem ciekawa, czy mysz idzie wytresować? Otworzyłam kufer z
nadzieją, że znajdę tam jakieś okruchy. Ale niestety nic tam nie
było. I czym ja mam ją karmić? Może Jenny ma coś w kuchni.
Owies, pszenicę, cokolwiek. Tymczasem myszka znów zniknęła za
automatem. Miała tam swoją kryjówkę. Spojrzałam na wisiorek. Już
połowa. Może jak zagram jutro, to będzie kolejny? Ciągle czekałam
na to, kiedy otworzy kolejne pomieszczenie. To, na którym tak mi
zależało... Zgasiłam lampkę. Oczy same mi się zamykały. Zdjęłam
bluzę i wpakowałam się do łóżka. Jestem ciekawa, czy w tym domu
są jakieś ubrania, bo to moje wygląda, jakbym całą noc na wojnie
w okopach spędziła. Szara wysłużona bluza z kapturem, biała
bluzka i czarne, dresowe spodnie. Do tego trampki i włosy związane
w kitek. Jak oni się ze mną zaprzyjaźnili? Przecież ja wyglądam
jak dres z biednego osiedla. No ale ja nie przykładałam większej
uwagi do wyglądu. Bo przecież nie wygląd się liczy, ale to co się
ma w środku. Poza tym nie miałam czasu na strojenie się. Wstawałam
o siódmej, potem do szkoły, szybko lekcje i ze znajomymi na
„przygodę”. Tak, te wypady do opuszczonego młyna, na stary
dworzec kolejowy, albo te do lasu. Zawsze było co wspominać.
Zdarzało się nawet, że nie wracałam do domu na noc. Wtedy zawsze
spotykałam wściekłą siostrę, która zdążyła już iść na
policję. Zresztą policjanci dobrze mnie znali. Na komendzie byłam
nie raz. Ale nie za karę, tylko w odwiedzinach u mojego wujka, który
był komendantem. Wiedział, że ja zawszę wrócę do domu i nikt
mnie przed tym nie powstrzyma. Jestem ciekawa, czy mnie szukają. W
końcu jestem już tu parę dni. Ale nie mają mnie znaleźć.
Jeszcze nie. Ja i tak nie opuszczę tego domu, dopóki nie wyjaśnię
tego, co tu się kiedyś wydarzyło. Myśli cały czas krążyły w
mojej głowie, a ja po chwili odpłynęłam gdzieś daleko. W jedyne
miejsce, gdzie moja wyobraźnia miała takie pole do popisu.
~~***~~
Obudziłam
się wcześnie rano. W głowie ciągle mi huczało. Miałam dziwny
sen. „Ciągle zadajesz się ze śmiercią... A co jeśli i po
ciebie ona przyjdzie? Komu wtedy powiesz to co wiesz?” Tajemniczy
głos. Czyżby śmierć? Nie wiem. Pamiętam jeszcze jakiegoś
zamaskowanego kogoś. Ni to zjawę, ni człowieka. Wstałam z łóżka
i ubrałam bluzę. Trzeba iść grać. Muszę odblokować ten pokój.
Pobiegłam do piwnicy. Wzięłam kartkę i otworzyłam drzwi.
Zobaczyłam Jacka śpiącego na podłodze. Głowę opierał o ścianę,
a w ręce trzymał młotek. Chyba naprawiał półkę. Jestem ciekawa
do której? Starałam się szukać wszystkiego, nie budząc go.
Jednak był pewien problem. Bowiem stała za nim miotła. Jeśli by
zniknęła, czekałoby go nieuchronne spotkanie z podłogą. Ale mimo
to ją dotknęłam. Jack natychmiast się obudził. Podałam mu rękę
i pomogłam wstać. Patrzył na mnie ze złością. No cóż, trzeba
było szybciej iść spać. Próba się skończyła. Jack poszedł do
kuchni, a ja weszłam jeszcze raz. I kolejny. Tak długo, aż płyn w
aniołku zmienił kolor. Zabrałam paczuszki do mnie do pokoju.
Zamknęłam oczy i chwyciłam za aniołka. Będzie, proszę,
będzie...! Ale nie było. A nawet było miej niż wczoraj. Czyli,
że... Tak, mam czwarty poziom. Jeszcze za niski? Nagle mnie
oświeciło. Z początku miałam pióro. Dało mi punkty wolności.
Dużo, bo przeszłam na następny poziom. Podeszłam do automatu. Po
chwili poszukiwań znalazłam identyczne. Kosztowało siedem złotych
pieniążków. A ja miałam dziesięć. Oszukujemy system? Wrzuciłam
monety do automatu i otrzymałam pióro. Dotknęłam je.
-Dobrze
kombinujesz Anabel. Ale czy zawsze będzie cię na to
stać...?-przemówił „głos z głośnika”- Masz już piąty
poziom. Otwieram dla ciebie korytarz. Ale pamiętaj. Z każdym
poziomem jest trudniej. Nigdy o tym nie zapominaj...
Tego,
że z każdym poziomem jest trudniej, to się domyśliłam. Hmmm...
korytarz. Jeśli tam są drzwi... Ja głupia, na co jeszcze czekam?
Od razu pobiegłam do kuchni. Nie myliłam się, wszyscy jedli
śniadanie. Znaczy nie wszyscy, bo Jenn już dawno skończyła i
zmywała brudne naczynia.
-Chodźcie!-krzyknęłam
im na powitanie i od razu pobiegłam w stronę korytarza.
A
więc to przez to pomieszczenie za każdym razem przechodziłam o
ciemku! Wielkie drzwi. Zamknięte na dziesięć zamków. Okute
blachą. Nawet taran by ich nie wyważył. Przybiegł Jim, a za nim
Jack. Ale wciąż czekałam za Jenny, która przyszła dopiero po
chwili.
-Pamiętacie
zagadkę. Gdzie wolność może być większa, jak nie przy drzwiach,
które nas od niej dzielą?-powiedziałam.
-No
tak. Czyli kolejna wskazówka może być gdzieś przy nich
-stwierdził doktor.
Jack
od razu zaczął ostukiwać drzwi. Szczerze mówiąc, wyglądało to
komicznie. Ale skutecznie.
-Mam!!!
Tu jest jakaś skrytka! W ścianie koło drzwi!!!-krzyczał jakby
wygrał milion dolarów- A tu jest wgłębienie, na takie coś. Ale
nie aniołek.
Jenny
podeszła i wyciągnęła z fartucha drewienko, które wczoraj
znaleźliśmy. Włożyła je w szczelinę. Coś zgrzytnęło i
otworzyła się taka mała kryjówka. Po prostu nie było tam jednej
z cegieł. Kolejna kartka i nic więcej.
-In
Mozarts Lieder finden, was Sie noch nicht wissen -przeczytałam.
-W
Mozarta pieśni znajdziecie to, czego jeszcze nie wiecie -powtórzył
za mną Jack- Miałem niemiecki w szkole.
Każda
wskazówka w innym języku. Ktoś bardzo wykształcony musiał ją
pisać... I dopiero teraz przypomniałam sobie o moim planie.
-I
jak myślicie, kto to podkłada?-spytałam się ich, lecz znałam już
odpowiedź.
-A
skąd my mamy to wiedzieć?-odpowiedział mi pytaniem na pytanie
Jack.
Oddarłam
kawałek kartki, który niemalże pokruszył mi się w dłoniach.
-Stary
papier -odparł Jim.
-Właśnie.
Tego papieru już nie produkują. Moja babcia pisała na nim do mnie
listy. Bardzo ładnie to wyglądało. Ale babcia miała ten papier
sprzed wojny. Opowiedziała mi kiedyś historię, jak to dostała ten
papier od dowódcy wojska, żeby zrobić mapę pobliskiego lasu. Ale
mapę zrobiła na materiale, bo był trwalszy. Firmę zamknięto
ponad sto lat temu, bo jej kartki po prostu rozpadały się od złego
przechowywania. A skoro ta firma już nie istnieje to te kartki są
też bardzo stare - wreszcie skończyłam.
-Czyli
tego nie mógł napisać Lalkarz -odpowiedziała Jenny.
-I
tu właśnie była cała ta pułapka. Nie mam żadnych wątpliwości,
papier jak i dom są bardzo stare. Ale jakbyśmy porównali wiek
kartki z wiekiem chociażby kuferka?
-On
był o wiele starszy. To prawda -odparł doktor- Ale ty jeszcze na
coś wpadłaś, nie?
-Oczywiście!-na
mojej twarzy zagościł uśmiech- A więc skoro wczoraj znaleźliśmy
kartkę, a dzisiaj dalszą część to znaczy, że...?
Oni
tylko popatrzyli po sobie.
-Skoro
Lalkarz widział co znaleźliśmy, to skoro nie mielibyśmy znaleźć
kolejnej wskazówki, to przecież by ją zabrał. Wniosek. Lalkarz
wie o tym, że je znaleźliśmy, czyli albo to on je pisał, albo
ktoś inny, a on je po prostu wykorzystał. Ale raczej to pierwsze.
-Taa...
Lalkarz wiedział komu dać klucz do tajemnicy -odparł Jack-
Myślałaś kiedyś o zostaniu detektywem, pani Sherlock?
Wszyscy
zaczęliśmy się śmiać. To chyba jakieś wyróżnienie. Ja i
Sherlock. Dobre... Chociaż kombinowanie to faktycznie nasze wspólne
cechy. Ach życie, życie. Ile jeszcze Sherlockowania mnie czeka w
tym domu?
-Jak
była ta wskazówka?-spytałam.
-In
Mozarts Lieder finden, was Sie noch nicht wissen -powiedział Jack z
niemieckim akcentem.
I
znowu wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Takiego wesołego nastroju
to już długo tu nie było. Ale jeśli chodzi o zagadkę, banalna.
Jim też ją chyba rozwiązał. Wszyscy skierowaliśmy się do
salonu. Doktorek od razu podszedł do szafki z płytami. Wykładał
wszystkie po kolei. Aż w końcu znalazł. Wyłożył płytę do
której była przyczepiona kolejna kartka. Nie ma przedmiotu?
Dokładniej przyjrzałam się pudełku, a oni w tym samym czasie
śmiali się z kolejnego żartu Jacka. Tam coś było. Oddarłam
kawałek pudełka. Było podwójne. A w środku był sztylet.
Zakrwawiony sztylet...
-Ej,
słuchajcie. Wolelibyście pewnie tego nie wiedzieć, ale mamy
kolejną poszlakę -powiedziałam pokazując im nóż.
Od
razu zrzedły im miny.
-Myślisz,
że to...?-mówił Jim, ale bezceremonialnie mu przerwałam.
~~***~~
HEJ
WSZYSTKIM :D
A
więc tak. Ten rozdział dedykuję Grzywce, znanej także jako
Because I'm Happy.
I
w sumie to nie mam chyba nic więcej do napisania... KOMENTUJCIE !!!
Pozdrawiam
<3
Amy
Berry
Mam pytanie-na telefonach jest inna czcionka, niż na komputerach. Czy to celowe? Jeśli tak, to zmień, bo okropnie się to czyta. Jeśli nie, to może pani Sherlock by pokombinowała jak to zmienić. Jestem pewna, że kryje to doprawdy niezwykle fascynującą historie ;)
OdpowiedzUsuńŁadnie tutaj. Chyba pozostanę na dłużej (:
OdpowiedzUsuńCo do samej fabuły i opowiadań-ciekawie i oryginalnie. Wybrałaś niespotykany temat opowiadania na blogach, miło zobaczyć jakieś odstępstwo.
W poprzednich rozdziałach dostrzegłam drobne błędy, jak kropka przed myślnikiem czy powtórzenie w sąsiadujących zdaniach, ale to, jak mówiłam, małe błędy.
Czekam na kolejny rozdział (:
O.O Nowa czytelniczka :D
UsuńDziękuję :D Jestem inna <3 YAY ^0^
Super rozdział, a po za tym Dziękuję bardzo z dedykację :-D Od dziś to mój ulubiony rozdział
OdpowiedzUsuńCo do ciebie Grzywa, to ty wszystkie rozdziały powinnaś lubić xD
UsuńAle dzięki, że skomentowałaś :D
Hallo? Amy Berry? Jesteś tam? Wróć do nas ;)
OdpowiedzUsuńNadrobiłam trochę.. ;d ale miały być krótsze rozdziały i częściej :( jakoś źle mi się czyta gdy są tak długie ;P krainalez.blogspot.com wpadnij czasem ;)
OdpowiedzUsuńNareszcie xD Nadrobiłam sześć rozdziałów xD Pod czujnym okiem Amy xD Hahah xD *odpisuje Amy na gg* Wracając ... Rozdziały mega *.* Parę błędów jest ale to już wiesz jakich bo poinformowałam Cię o nich ^.^ Jak ja nie lubię być czepialska T.T Jeny T.T Weźcie mnie zamknijcie albo coś T.T Dobra xD Mniejsza xD Muzyka na Twoim blogu strasznie mnie wprowadza w klimat historii ^.^ Takie jest jej zadanie co ? ^.^ Chyba się rozpiszę ale musisz to znieść xD Hahah xD Co do rozdziałów... Jeny jak to wciąga xD Strasznie xD Lubię Twój styl pisania ... Strasznie... bardzo, bardzo ^.^ Przyjemnie się czyta ^.^ tylko czemu teraz skończyłaś w takim momencie ?! T.T Do więzienia T.T Już T.T Nikt nie kończy w takim momencie T.T Nie można tak T.T Dawaj mi tu kolejny rozdział T.T Plose ;-; Nie rób mi tego ;-; Masz wrócić i dać mi notkę T.T Jaka ja jestem ciekawa ._. Okey ._. Kończę ._. I tu właśnie większość ludu dałaby link do swojego bloga ale ja tego nie zrobię bo wiem ,że to trochę wkurzające spamować bloga xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ^.^