wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział IX - "Zagadka z przeszłości"

-To pismo runiczne. Trzeba tylko je przeczytać w lustrze -poinformowałam wszystkich.

Jenny się uśmiechnęła. Moja koleżanka nie była jedyną, która umiała to dziwne i nikomu nie potrzebne pismo? Znaczy się teraz potrzebne. Ale po co one się tego uczą. Jenn też chce w przyszłości zostać grafologiem? Ach ten świat...

-Tam pisze „Wszystko wszędzie zawsze będzie, lecz raz się tak stanie, że tam gdzie wolność największa, pojawi się i zostanie”

-Znowu zagadka?!-spytał zmęczony już Jack.

-To jest akurat proste, kolejny przedmiot jest tam gdzie wolność jest największa, braciszku -odpowiedział Jim.

-Czyli gdzie?-ciągle dopytywał brata.

-A gdzie wolność jest największa, co?-odpowiedział mu pytaniem.

-Z daleka od tego przeklętego domu -odpowiedział Jack.

Nagle mnie oświeciło. Bo niby gdzie jesteśmy bliżej wolności jak nie przy drzwiach wejściowych? Tylko był mały problem. Tutaj pomieszczenia były otwarte od pewnego poziomu wolności. Który muszę mieć, żeby się tam dostać? Dzisiaj na pewno tam nie poszukamy. Ale mogę też się mylić. Wolność może być tam, gdzie kamera nie sięgnie, albo przy oknie, bo stamtąd widać wolny świat.

-Musimy poczekać -powiedziałam.

Nie wiedzieli o co mi chodzi. Fakt, wyraziłam się trochę nie jasno.

-Na razie nie możemy szukać wskazówki. Trzeba być cierpliwym. Co nagle to po diable. Mam pewien pomysł, jak to rozwiązać, ale jeszcze nie teraz. Rozumiecie?-spytałam.

Pokiwali potakująco głowami. Nagle zegar zaczął wybijać dwudziestą. Nie wierzyłam, że jest już tak późno. Cały dzień spędziliśmy na kombinowaniu.

-Idę się przespać. Dobranoc!-rzuciłam na odchodne.

-Dobranoc!-odpowiedzieli chórkiem.

Wyszłam z pokoju. Ciągle nie dawały spokoju mi te zagadki. O co w nich chodzi? Kto je napisał? I czy... Uśmiechnęłam się diabolicznie. A jednak cierpliwość naprawdę pomaga. Takiego genialnego pomysłu to już długo nie miałam... Jak się uda to się dowiemy kto to pisze. Teraz tylko niech ta osoba działa. Albo siedzi w miejscu. Od tego w końcu zależy wiele. Wszystko... Weszłam do pokoju i od razu wzięłam pamiętnik. Nie, lepiej nie pisać. Nie mogę przelewać swoich podejrzeń na kartkę, bo wszystko tu ma oczy. Nie wiem o tym domu nic, a on o mnie i o moich pomysłach też nie musi za wiele wiedzieć. Usłyszałam jakieś ciche szuranie. Na środek pokoju wyszła myszka. Taka malutka, a zawsze przyciągała moją uwagę. Jestem ciekawa, czy mysz idzie wytresować? Otworzyłam kufer z nadzieją, że znajdę tam jakieś okruchy. Ale niestety nic tam nie było. I czym ja mam ją karmić? Może Jenny ma coś w kuchni. Owies, pszenicę, cokolwiek. Tymczasem myszka znów zniknęła za automatem. Miała tam swoją kryjówkę. Spojrzałam na wisiorek. Już połowa. Może jak zagram jutro, to będzie kolejny? Ciągle czekałam na to, kiedy otworzy kolejne pomieszczenie. To, na którym tak mi zależało... Zgasiłam lampkę. Oczy same mi się zamykały. Zdjęłam bluzę i wpakowałam się do łóżka. Jestem ciekawa, czy w tym domu są jakieś ubrania, bo to moje wygląda, jakbym całą noc na wojnie w okopach spędziła. Szara wysłużona bluza z kapturem, biała bluzka i czarne, dresowe spodnie. Do tego trampki i włosy związane w kitek. Jak oni się ze mną zaprzyjaźnili? Przecież ja wyglądam jak dres z biednego osiedla. No ale ja nie przykładałam większej uwagi do wyglądu. Bo przecież nie wygląd się liczy, ale to co się ma w środku. Poza tym nie miałam czasu na strojenie się. Wstawałam o siódmej, potem do szkoły, szybko lekcje i ze znajomymi na „przygodę”. Tak, te wypady do opuszczonego młyna, na stary dworzec kolejowy, albo te do lasu. Zawsze było co wspominać. Zdarzało się nawet, że nie wracałam do domu na noc. Wtedy zawsze spotykałam wściekłą siostrę, która zdążyła już iść na policję. Zresztą policjanci dobrze mnie znali. Na komendzie byłam nie raz. Ale nie za karę, tylko w odwiedzinach u mojego wujka, który był komendantem. Wiedział, że ja zawszę wrócę do domu i nikt mnie przed tym nie powstrzyma. Jestem ciekawa, czy mnie szukają. W końcu jestem już tu parę dni. Ale nie mają mnie znaleźć. Jeszcze nie. Ja i tak nie opuszczę tego domu, dopóki nie wyjaśnię tego, co tu się kiedyś wydarzyło. Myśli cały czas krążyły w mojej głowie, a ja po chwili odpłynęłam gdzieś daleko. W jedyne miejsce, gdzie moja wyobraźnia miała takie pole do popisu.

~~***~~

Obudziłam się wcześnie rano. W głowie ciągle mi huczało. Miałam dziwny sen. „Ciągle zadajesz się ze śmiercią... A co jeśli i po ciebie ona przyjdzie? Komu wtedy powiesz to co wiesz?” Tajemniczy głos. Czyżby śmierć? Nie wiem. Pamiętam jeszcze jakiegoś zamaskowanego kogoś. Ni to zjawę, ni człowieka. Wstałam z łóżka i ubrałam bluzę. Trzeba iść grać. Muszę odblokować ten pokój. Pobiegłam do piwnicy. Wzięłam kartkę i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Jacka śpiącego na podłodze. Głowę opierał o ścianę, a w ręce trzymał młotek. Chyba naprawiał półkę. Jestem ciekawa do której? Starałam się szukać wszystkiego, nie budząc go. Jednak był pewien problem. Bowiem stała za nim miotła. Jeśli by zniknęła, czekałoby go nieuchronne spotkanie z podłogą. Ale mimo to ją dotknęłam. Jack natychmiast się obudził. Podałam mu rękę i pomogłam wstać. Patrzył na mnie ze złością. No cóż, trzeba było szybciej iść spać. Próba się skończyła. Jack poszedł do kuchni, a ja weszłam jeszcze raz. I kolejny. Tak długo, aż płyn w aniołku zmienił kolor. Zabrałam paczuszki do mnie do pokoju. Zamknęłam oczy i chwyciłam za aniołka. Będzie, proszę, będzie...! Ale nie było. A nawet było miej niż wczoraj. Czyli, że... Tak, mam czwarty poziom. Jeszcze za niski? Nagle mnie oświeciło. Z początku miałam pióro. Dało mi punkty wolności. Dużo, bo przeszłam na następny poziom. Podeszłam do automatu. Po chwili poszukiwań znalazłam identyczne. Kosztowało siedem złotych pieniążków. A ja miałam dziesięć. Oszukujemy system? Wrzuciłam monety do automatu i otrzymałam pióro. Dotknęłam je.

-Dobrze kombinujesz Anabel. Ale czy zawsze będzie cię na to stać...?-przemówił „głos z głośnika”- Masz już piąty poziom. Otwieram dla ciebie korytarz. Ale pamiętaj. Z każdym poziomem jest trudniej. Nigdy o tym nie zapominaj...

Tego, że z każdym poziomem jest trudniej, to się domyśliłam. Hmmm... korytarz. Jeśli tam są drzwi... Ja głupia, na co jeszcze czekam? Od razu pobiegłam do kuchni. Nie myliłam się, wszyscy jedli śniadanie. Znaczy nie wszyscy, bo Jenn już dawno skończyła i zmywała brudne naczynia.

-Chodźcie!-krzyknęłam im na powitanie i od razu pobiegłam w stronę korytarza.

A więc to przez to pomieszczenie za każdym razem przechodziłam o ciemku! Wielkie drzwi. Zamknięte na dziesięć zamków. Okute blachą. Nawet taran by ich nie wyważył. Przybiegł Jim, a za nim Jack. Ale wciąż czekałam za Jenny, która przyszła dopiero po chwili.

-Pamiętacie zagadkę. Gdzie wolność może być większa, jak nie przy drzwiach, które nas od niej dzielą?-powiedziałam.

-No tak. Czyli kolejna wskazówka może być gdzieś przy nich -stwierdził doktor.

Jack od razu zaczął ostukiwać drzwi. Szczerze mówiąc, wyglądało to komicznie. Ale skutecznie.

-Mam!!! Tu jest jakaś skrytka! W ścianie koło drzwi!!!-krzyczał jakby wygrał milion dolarów- A tu jest wgłębienie, na takie coś. Ale nie aniołek.

Jenny podeszła i wyciągnęła z fartucha drewienko, które wczoraj znaleźliśmy. Włożyła je w szczelinę. Coś zgrzytnęło i otworzyła się taka mała kryjówka. Po prostu nie było tam jednej z cegieł. Kolejna kartka i nic więcej.

-In Mozarts Lieder finden, was Sie noch nicht wissen -przeczytałam.

-W Mozarta pieśni znajdziecie to, czego jeszcze nie wiecie -powtórzył za mną Jack- Miałem niemiecki w szkole.

Każda wskazówka w innym języku. Ktoś bardzo wykształcony musiał ją pisać... I dopiero teraz przypomniałam sobie o moim planie.

-I jak myślicie, kto to podkłada?-spytałam się ich, lecz znałam już odpowiedź.

-A skąd my mamy to wiedzieć?-odpowiedział mi pytaniem na pytanie Jack.

Oddarłam kawałek kartki, który niemalże pokruszył mi się w dłoniach.

-Stary papier -odparł Jim.

-Właśnie. Tego papieru już nie produkują. Moja babcia pisała na nim do mnie listy. Bardzo ładnie to wyglądało. Ale babcia miała ten papier sprzed wojny. Opowiedziała mi kiedyś historię, jak to dostała ten papier od dowódcy wojska, żeby zrobić mapę pobliskiego lasu. Ale mapę zrobiła na materiale, bo był trwalszy. Firmę zamknięto ponad sto lat temu, bo jej kartki po prostu rozpadały się od złego przechowywania. A skoro ta firma już nie istnieje to te kartki są też bardzo stare - wreszcie skończyłam.

-Czyli tego nie mógł napisać Lalkarz -odpowiedziała Jenny.

-I tu właśnie była cała ta pułapka. Nie mam żadnych wątpliwości, papier jak i dom są bardzo stare. Ale jakbyśmy porównali wiek kartki z wiekiem chociażby kuferka?

-On był o wiele starszy. To prawda -odparł doktor- Ale ty jeszcze na coś wpadłaś, nie?

-Oczywiście!-na mojej twarzy zagościł uśmiech- A więc skoro wczoraj znaleźliśmy kartkę, a dzisiaj dalszą część to znaczy, że...?

Oni tylko popatrzyli po sobie.

-Skoro Lalkarz widział co znaleźliśmy, to skoro nie mielibyśmy znaleźć kolejnej wskazówki, to przecież by ją zabrał. Wniosek. Lalkarz wie o tym, że je znaleźliśmy, czyli albo to on je pisał, albo ktoś inny, a on je po prostu wykorzystał. Ale raczej to pierwsze.

-Taa... Lalkarz wiedział komu dać klucz do tajemnicy -odparł Jack- Myślałaś kiedyś o zostaniu detektywem, pani Sherlock?

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. To chyba jakieś wyróżnienie. Ja i Sherlock. Dobre... Chociaż kombinowanie to faktycznie nasze wspólne cechy. Ach życie, życie. Ile jeszcze Sherlockowania mnie czeka w tym domu?

-Jak była ta wskazówka?-spytałam.

-In Mozarts Lieder finden, was Sie noch nicht wissen -powiedział Jack z niemieckim akcentem.

I znowu wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Takiego wesołego nastroju to już długo tu nie było. Ale jeśli chodzi o zagadkę, banalna. Jim też ją chyba rozwiązał. Wszyscy skierowaliśmy się do salonu. Doktorek od razu podszedł do szafki z płytami. Wykładał wszystkie po kolei. Aż w końcu znalazł. Wyłożył płytę do której była przyczepiona kolejna kartka. Nie ma przedmiotu? Dokładniej przyjrzałam się pudełku, a oni w tym samym czasie śmiali się z kolejnego żartu Jacka. Tam coś było. Oddarłam kawałek pudełka. Było podwójne. A w środku był sztylet. Zakrwawiony sztylet...

-Ej, słuchajcie. Wolelibyście pewnie tego nie wiedzieć, ale mamy kolejną poszlakę -powiedziałam pokazując im nóż.

Od razu zrzedły im miny.

-Myślisz, że to...?-mówił Jim, ale bezceremonialnie mu przerwałam.

~~***~~

HEJ WSZYSTKIM :D

A więc tak. Ten rozdział dedykuję Grzywce, znanej także jako Because I'm Happy. 

I w sumie to nie mam chyba nic więcej do napisania... KOMENTUJCIE !!!

Pozdrawiam <3

Amy Berry 

8 komentarzy:

  1. Mam pytanie-na telefonach jest inna czcionka, niż na komputerach. Czy to celowe? Jeśli tak, to zmień, bo okropnie się to czyta. Jeśli nie, to może pani Sherlock by pokombinowała jak to zmienić. Jestem pewna, że kryje to doprawdy niezwykle fascynującą historie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie tutaj. Chyba pozostanę na dłużej (:
    Co do samej fabuły i opowiadań-ciekawie i oryginalnie. Wybrałaś niespotykany temat opowiadania na blogach, miło zobaczyć jakieś odstępstwo.
    W poprzednich rozdziałach dostrzegłam drobne błędy, jak kropka przed myślnikiem czy powtórzenie w sąsiadujących zdaniach, ale to, jak mówiłam, małe błędy.
    Czekam na kolejny rozdział (:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O.O Nowa czytelniczka :D
      Dziękuję :D Jestem inna <3 YAY ^0^

      Usuń
  3. Super rozdział, a po za tym Dziękuję bardzo z dedykację :-D Od dziś to mój ulubiony rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do ciebie Grzywa, to ty wszystkie rozdziały powinnaś lubić xD
      Ale dzięki, że skomentowałaś :D

      Usuń
  4. Hallo? Amy Berry? Jesteś tam? Wróć do nas ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadrobiłam trochę.. ;d ale miały być krótsze rozdziały i częściej :( jakoś źle mi się czyta gdy są tak długie ;P krainalez.blogspot.com wpadnij czasem ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie xD Nadrobiłam sześć rozdziałów xD Pod czujnym okiem Amy xD Hahah xD *odpisuje Amy na gg* Wracając ... Rozdziały mega *.* Parę błędów jest ale to już wiesz jakich bo poinformowałam Cię o nich ^.^ Jak ja nie lubię być czepialska T.T Jeny T.T Weźcie mnie zamknijcie albo coś T.T Dobra xD Mniejsza xD Muzyka na Twoim blogu strasznie mnie wprowadza w klimat historii ^.^ Takie jest jej zadanie co ? ^.^ Chyba się rozpiszę ale musisz to znieść xD Hahah xD Co do rozdziałów... Jeny jak to wciąga xD Strasznie xD Lubię Twój styl pisania ... Strasznie... bardzo, bardzo ^.^ Przyjemnie się czyta ^.^ tylko czemu teraz skończyłaś w takim momencie ?! T.T Do więzienia T.T Już T.T Nikt nie kończy w takim momencie T.T Nie można tak T.T Dawaj mi tu kolejny rozdział T.T Plose ;-; Nie rób mi tego ;-; Masz wrócić i dać mi notkę T.T Jaka ja jestem ciekawa ._. Okey ._. Kończę ._. I tu właśnie większość ludu dałaby link do swojego bloga ale ja tego nie zrobię bo wiem ,że to trochę wkurzające spamować bloga xD
    Pozdrawiam i życzę weny ^.^

    OdpowiedzUsuń