-Myślisz,
że to...?-mówił Jim, ale bezceremonialnie mu przerwałam.
-Nóż
rytualny.
-Tu
jest za mało krwi, jak na morderstwo. Ktoś po prostu zranił nim
kogoś, albo siebie. Ale na kartce pisze coś równie ciekawego. A
bynajmniej język, w którym to napisano. „Dans les mots des
numéros sont cachés, et dans les faits cachés. Seulement ce sera
lu qui ressemble coeur, pas l'œil.” Nie wiem, hiszpański? A może
francuski? Tym razem tak szybko nie poradzimy sobie z rozwiązaniem.
Ale jak na dwa dni to i tak dużo już zrobiliśmy -odparł Jim,
ziewając.
-A
więc trzeba by było odpocząć -odpowiedział na to Jack,
rozsiadając się w fotelu.
Jim
usiadł na kanapie, a Jenny usiadła koło niego. Przysiadłam na
małym krzesełku przed fortepianem.
-Działa?-spytałam.
-No
oczywiście!-odkrzyknął Jack- W tym domu działa wszystko! A ty
umiesz na tym ustrojstwie grać?
-A
chcesz się przekonać?-odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie.
Delikatnie
nacisnęłam jeden z klawiszy. Piękne, czyste brzmienie. Co by tu
zagrać? Walc śmierci. „Death
waltz”. <http://www.youtube.com/watch?v=1IQajv9-9nQ> Piekielnie
trudny utwór. Ale dam radę. Początek nawet łatwy. Uważałam na
każdy palec. Nie chciałam się pomylić. Melodia stawała się
coraz szybsza. Coraz więcej klawiszy musiałam uderzać. Chwila
wytchnienia. I najcięższy kawałek. Wszystkie palce miałam w
ruchu. Takie granie jest bardziej męczące niż bieganie. Koniec.
Przypomniałam sobie, dlaczego nazywa się to walcem śmierci. Umrzeć
można ze zmęczenia. Ale ja lubię się popisywać. Więc już
wiedziałam co zagram jako kolejne. „Death waltz” to przy tym
piosenka dla początkujących. „Descent Into
Madness”.<http://www.youtube.com/watch?v=xUeeKZeGOz0> Ostatnia
piosenka, której nauczyłam się grać. Jeszcze nigdy mi nie udało
zagrać jej bezbłędnie. Ale do odważnych świat należy. Początek
cichy i spokojny. Ale tej piosenki nie można oceniać po okładce.
Tempo coraz bardziej przyspieszało. Coraz cięższe. Raz głośniej
raz ciszej. Raz łatwo, a raz tak, że ledwo nadążałam uderzać w
klawisze. Teraz znowu kawałek cichszy. Wolny i melancholijny. A już
po chwili znowu melodia nabrała tempa. Żywa i straszna. Najcięższy
kawałek. I koniec. Cicha przygrywka. Odsunęłam się od fortepianu.
Starałam się złapać oddech. Rozległy się brawa. Nie tylko
Jenny, Jacka i Jima. W przejściu stało kilkanaście osób, których
nawet nie znałam. Wstałam i ukłoniłam się. Ludzie się
porozchodzili. A ja nie wiedziałam co powiedzieć. No aż tak
pięknie chyba nie było.
-Wow!-po
chwili odpowiedział Jack.
-Cudowne!-komentowała
Jenn- Gdzie ty się tak pięknie nauczyłaś grać?
-Jak
byłam mała, to babcia mnie uczyła. A nuty od tych piosenek w moje
ręce wpadły przez przypadek. I oto cała historia -dodałam na
zakończenie.
-Wszystko
ładnie, pięknie, ale my ciągle nie wiemy co tutaj
pisze.-powiedział Jack, machając mi przed oczami świstkiem
papieru.
Gdzie
mu się tak śpieszyło? Ale miał rację. Trzeba działać. Wzięłam
do ręki słownik. Pełno ich tutaj było. Ale po dłuższych
poszukiwaniach wiedziałam jedno.
-To
nie jest po hiszpańsku.
-No
to po francusku spróbuj -stwierdził Jim.
Tylko
był mały problem. Tutaj nie było takiego słownika. Chyba nie.
Zaczęłam wykładać wszystkie książki po kolei. W końcu
znalazłam. Poukładałam księgi na swoje miejsca i zatopiłam się
w lekturze. „Dans les mots des numéros sont cachés, et dans
les faits cachés. Seulement ce sera lu qui ressemble coeur, pas
l'œil.” Każdy wyraz po kolei. W końcu dojdę do tego, o co w tym
chodzi.Jim miał łatwiej, on znał podstawy włoskiego. A ja
francuskiego nawet nie słyszałam. Ale cóż. Dans les mots znaczyło
w słowach, a des numéros sont cachés numery ukryte. Et dans les
faits cachés i ukryte fakty. Seulement ce sera lu qui ressemble
coeur, pas l'œil będzie tylko do odczytu, który przypomina serce,
a nie oczami. Trochę to dziwnie brzmi.
-W
słowach numery ukryte i ukryte fakty. Będzie tylko do odczytu,
który przypomina serce, a nie oczami -powiedziałam ze
zrezygnowaniem- Trzeba to trochę przerobić. Tylko jak?
-Mam
pewien pomysł...-powiedział tajemniczo Jack- Trzeba cię posadzić
przy oknie, może ptaki coś ci powiedzą.
-Ha,
ha, ha. Bardzo śmieszne -odpowiedziałam mu z przekąsem.
-No
cóż, próbowaliśmy -pocieszał nas Jim.
Nie,
ja się nigdy nie poddaję. Usiadłam po turecku na sofie. Musiałam
się skupić. W słowach numery ukryte i ukryte fakty. Nie w stylu
poprzednich zagadek. Rymowały się, chociaż nie zawsze były w nich
rymy. Hmmm... Tam na pewno nie będzie ukryte. Bo dwa razy by się
nie powtarzało.
-Jim,
jakie są synonimy do słowa ukryte?-spytałam się doktorka.
-Schowane,
zatajone, sekretne, niewidoczne.-odparł.
W
słowach numery ukryte i schowane fakty? Nie, to głupio brzmiało. W
słowach numery ukryte i zatajone fakty. Lepiej. Ale fakty są
zatajone w słowach czy w numerach? Chyba w numerach. W słowach
numery ukryte, a w nich zatajone fakty. Coraz lepiej. A może w
słowach numery są ukryte, a w nich fakty zatajone. Nie, sylaby się
nie zgadzają teraz. Chyba, że bym numery na cyfry zamieniła...
Zgadza się, po osiem. I od razu lepiej brzmi.
-W
słowach cyfry są ukryte, a w nich fakty zatajone.-zarecytowałam.
Zdziwione
miny moich przyjaciół mówiły same za siebie.
-Myślisz
podobnie jak autor tych wierszyków -skomentował to Jack.
Bezwiednie
zerknęłam na kamerę i uśmiechnęłam się. Jak to dalej
leciało...? Będzie tylko do odczytu, który przypomina serce, a nie
oczami. Tam na pewno nie będzie przypomina. Sercem, a nie oczami...
patrzeć sercem, a nie oczami. Będzie tylko do odczytu. Czyli, że
przeczyta to tylko ta osoba, która patrzy sercem, a nie oczami.
-Przeczyta
to tylko ta osoba, która patrzy sercem, a nie oczami -powiedziałam
ale od razu się poprawiłam- Tylko ten to przeczyta, kto patrzy
sercem, a nie oczami.
-Rozczyta
lepiej by brzmiało, nie?-zaproponował Jim.
Ma
rację. O niebo lepiej.
-W
słowach cyfry są ukryte, a w nich fakty zatajone. Tylko ten je
rozczyta, kto patrzy sercem, a nie okiem -powtórzyła wszystko Jenn-
O co w tym chodzi? W jakich słowach?
I
tutaj kolejny problem. W jakich słowach? Tytuł piosenki, albumu, a
może...
~~***~~
HEJ
WSZYSTKIM XD
Długo
mnie nie było, wiem. I za to was serdecznie przepraszam :)
I
ten właśnie rozdział chciałabym zadedykować wszystkim tym,
którzy mimo mojej długiej nieobecności zaglądali tutaj xD I
tym osobom, którym obiecałam dedykację, czyli
Milli
- za te bezcenne rozmowy na gg :D
Marysi
Małgosi - również za wspaniałe gadanie na gg i za rozwalanie mnie
tekstami xD w sumie, to chyba jeden z nich tu napiszę xD
Amy
Berry - "Nazwałabyś swoje dziecko Mercedes?
XD
XD
Bo
ja nie :D"
Marysia
- "Mercedes, jedziemy"
i
ten tu oto dialog mnie rozwalił <nie wiem jak was, piszcie w
komentarzach xD> chyba z pół
godziny dusiłam się ze
śmiechu xD A wracając do dedykacji...
Oktawii
- za to, że ci obiecałam :P i za wiele innych... xD
mojej
koleżance <jak to przeczytasz, będziesz wiedziała, że o ciebie
chodzi i dlaczego masz tą dedykację, bo ci mówiłam, jak byłam u
ciebie w sobotę bodajże>
i
dla wszystkich którzy komentują tego bloga, zaglądają tu w w
ogóle... JESTEŚCIE WIELCY XD
Mam
nadzieję, że się na mnie nie obraziliście za tak długą
nieobecność xD Po prostu mało czasu, dużo obowiązków i
wyjazdów :D
A
teraz informacja dla osób <którym się nie chce czytać prologu,
gdzie to napisałam> TO OPOWIADANIE TO JEST FANFICTION
to
znaczy, że bohaterów i wydarzenia biorę z czegoś, w moim
przypadku Dom Zagadek < na facebooku The Panic Room Outrage>
ale to nie znaczy, że wszystko będzie idealnie tak, jak w tej
grze. Dodałam <i dodam> bohaterów, zmienię nieco fabułę
<czyt. dosyć dużo zmienię fabułę> i nie piszcie mi już,
że nie wszystkie wydarzenia zgadzają się z oryginałem, bo tak nie
będzie. Pisanie tego samego według mnie nie ma sensu. A fanfiction
na tym polega, żeby bohaterom po swojemu pozmieniać losy. Mam
nadzieję, że teraz zrozumieliście :D
I
taka ciekawostka, nie musicie do mnie zwracać się pełnym tytułem
Amy Berry bo na to szkoda czasu. Starczy samo Amy xD I takie
krótkie fajne :D
hmmm...
i co by tu jeszcze... Dobra, zanudzę was tymi informacjami xD Na
dziś starczy :D
Pozdrawiam
i do yyy... napisania xD
Amy
Berry
★ Jestem gwiazdą ★
OdpowiedzUsuńFoch forever i w ogóle jesteś be! Za krótkie!
OdpowiedzUsuńWstydź się!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, nareszcie nadrobiłam twoje rozdziały :)
OdpowiedzUsuńJestem z tego powodu tak szczęśliwa, że chyba zacznę się uczyć latać :P
Po drugie przesłuchałam „Death waltz” i „Descent Into Madness”. To jest piękne, nie mam pojęcia jak można tak szybko i zarazem przepięknie grać. Muzyka jak miód na moje uszy, torturowane przez okropne dzwonki w szkole.
Zagadki, które tu zamieszczasz coraz bardziej mnie ciekawią. Jestem zachwycona.
Proszę pisz następny rozdzialik dla nas szybciutko :)
Do następnego
Hej , sorry za brak komentarzy ostatnio ale .......czas ,czas , czas mnie gonił jak wściekły :(
OdpowiedzUsuńNadrabiam zaległości i cóż dodać ? Chyba tylko tyle - nadal ciekawe ,wciągające i dobrze się czyta. Osobiście wolę te krótsze ale częstsze rozdziały;)
Ty pisz a ja będę czytała -nadal :) Pa....
Uff.. nadrobiłam. Świetnie jest! Nie mogę doczekać się co dalej.
OdpowiedzUsuńWpadnij też czasem do mnie krainalez.blogspot.com kolorowakreda.blogspot.com