piątek, 28 marca 2014

Rozdział VI - "He had a brother...?"

Obudził mnie jakiś krzyk. Od razu poderwałam się z łóżka i wybiegłam z pokoju. Dźwięk dobiegał z kuchni. O Boże... a jeśli coś stało się Jenny? Weszłam do pomieszczenia. Stała tam Jenn i pochylała się nad leżącym na ziemi Jackiem. Jego głowa znajdowała się w małej kałuży krwi. Moja przyjaciółka stała przerażona. Ale ja wiedziałam co robić. Pobiegłam do salonu.

-Jim, coś się stało twojemu bratu!-krzyknęłam, do śpiącego jeszcze Firewooda- Jest nieprzytomny i krwawi. W kuchni -dodałam, widząc jego zdezorientowaną minę.

Doktor od razu wziął z szafy kuferek i wybiegł z pokoju, a ja za nim. Otworzył drzwi z hukiem. Bardzo martwił się o brata. Przykucnął przy nim. Owinął mu głowę bandażem i przesunął mu pod nosem butelką z solami trzeźwiącymi. Gdy Jack się ocknął, wstał i wyszedł. Tak bez podziękowania? Spojrzałyśmy się na Jima.

-Stracił przytomność nie od utraty krwi, ale od uderzenia w głowę od ciężarka -odparł smutny.

-Poczekajcie chwilę -rzuciłam wychodząc.

Pobiegłam do piwnicy. Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się w poszukiwaniu Jacka. Stał przy szafie i czegoś szukał.

-Wracasz do salonu -zakomenderowałam.

-O nie! Ja tu zostaje!-krzyczał, ale nie zwracałam na to uwagi.

-Do góry ale już!-wrzasnęłam- Dopóki nie podziękujesz bratu, to nie dam ci spokoju, a wierz mi, potrafię być bardzo natrętna.

-No dobra, dobra. Zaraz pójdę -powiedział jak gdyby od niechcenia, dalej szukając czegoś.

-Teraz. Chodź!-powiedziałam.

Poszedł za mną. Nawet nie liczyłam na to, że uda mi się go przekonać. Ale nie lubiłam, gdy ktoś się kłócił o coś bezsensownego. Bo o co oni mogli się pokłócić? Jakaś błahostka pewnie. Weszliśmy do kuchni. Jack wyglądał jakby miał zapaść się pod ziemię. I kogoś zabić. Jim patrzył na niego jakoś tak dziwnie. Ni to z troską, ni to z współczuciem.

-Dziękuje...-wyszeptał Jack.

Odchrząknęłam znacząco i spojrzałam się na niego wymownie.

-Dziękuje!-krzyknął wkurzony- Długo mam jeszcze cyrkować?!-dodał, patrząc na mnie.

-Chcesz się godzić czy nie, to moja sprawa nie jest! Ale to, że twój brat się o ciebie troszczy jak nikt inny, wskoczył by za tobą w ogień! Ba, nawet życie by za ciebie oddał! A ty pokazujesz fochy jak jakiś rozwydrzony bachor!!! Co on ci takiego zrobił, co?!

-Wysłał mi to cholerne zaproszenie, do tej przeklętej gry!!! Gdyby nie on, nie byłoby mnie tutaj!!!-wykrzyczał mi w twarz.

-Gdyby nie on, to byś teraz siedział na fotelu, z jego zdjęciem w ręku i prosił Boga, żeby ci powiedział, co się z nim dzieje!!! Ciesz się, że masz takiego dobrego i troskliwego brata!!!-wydarłam się na niego.

-Ciesz się, że masz kogo przepraszać i zrób to, bo jak się zdecydujesz, może być już za późno!!!-nawrzeszczał na nas "ktoś".

Spojrzeliśmy się wymownie po sobie, a następnie nasz wzrok powędrował w kierunku kamery. "Bo jak się zdecydujesz, może być za późno", zaraz, zaraz... w jakim sensie za późno? Chodzi o śmierć?

-Przepraszam -powiedział Jack, nieco smutnawy.

Jednak perspektywa niepogodzenia się z bratem przed jego śmiercią, chyba wydała mu się straszna. W każdym bądź razie bracia zaczęli rozmawiać, a ja z Jenny wyszłyśmy z pokoju, zostawiając ich samych. Poszłyśmy do kuchni. Blondynka wyjęła z lodówki sałatę i zaczęła ją kroić. Wzięłam nóż z szuflady i pomogłam jej. Wciągnęła mnie ta robota. Siedziałam cicho i myślałam. O co do jasnej cholery mu chodziło?! Nie zdążył pogodzić się z bratem przed śmiercią? A może... I wtedy do głowy wpadła mi myśl. Mała jak ziarenko. Ale zapuściła korzenie w moim umyśle i choć usilnie próbowałam się jej pozbyć, na nic się to zdało. A co, jeśli ta myśl jest prawdziwa? Nagle do kuchni wpadł Jim. Szczęśliwy, jakby właśnie wygrał milion dolarów. Czyli się pogodzili.

-Jack się ze mną pogodził!-krzyknął, szczęśliwy jak nigdy.

-Myślisz, że ciężko się tego domyślić?-odpowiedziała na to Jenn.

-Jim, mam pytanie. Co ty rozumiesz przez "może być za późno"?-spytałam się licząc na to, że nie potwierdzi mojej teorii.

-No więc, wydaje mi się, że Lalkarz miał brata, z którym nie zdążył pogodzić się przed śmiercią. Ale nie wiem, czy to wywołałoby takie emocje, pod których wpływem to wykrzyczał -wreszcie skończył swoją naukową przemowę.

-Myślisz, że...?-zaczęłam pytanie, ale Jim dokończył za mnie.


-Ktoś go zabił.


~~***~~

Hej wszyscy XD  Dzisiaj również kilka spraw do przekazania, a więc czas na...

OGŁOSZENIA PARAFIAAALNEEE

Po pierwsze.
Przeczytałam wasze komentarze i doszłam do wniosku, że będę wstawiała dwa razy w tygodniu. Ale nie krótsze xD   Od wtorku <czyli od kolejnego rozdziału> będą już dłuższe :D

Po drugie.
Tak jak obiecałam mojej koleżance... Kilka piosenek <z tych, które mam tam u góry> ona mi wysłała, a ja <głupia> zapomniałam jej podziękować xD A więc dziękuję ci <3   Nie wiem, czy będziesz zła, jak nie napiszę kim jesteś, czy jak napiszę kim jesteś. A więc najwyżej napiszę w następnym rozdziale :D

Po trzecie. 
Pamiętacie, jak kiedyś napisałam, że nie nic nie będzie z okazji 500 wyświetleń, tylko z okazji 1000?  Pisząc to, myślałam, że to potrwa i potrwa, a tu proszę... Już jest prawie 1000 ^^  Jestem z tego powodu strasznie szczęśliwa. Postanowiłam, że napiszę rozdział specjalny <długi, baaardzo długi> ale świąteczny. Nie będziecie źli, jeśli to połączę? Święta w sumie za miesiąc niecały... Może do tego czasu uda się uzbierać 1500 wyświetleń? Było by fajnie xD

No i to by było na tyle :D Trzymajcie się :D   POZDRAWIAM =>

Amy Berry

6 komentarzy:

  1. Przyznam, że dziś czytało mi się jakoś tak ciężko. Może to wina mojego skupienia. Dzisiaj jest z nim trochę gorzej. Ogólnie rozdział bardzo, bardzo fajny. W końcu, po tylu rozdziałach, lalkarz się odezwał. Przyznam, że trochę mnie dziś wystraszyłaś. Przez myśl mi przeszło, że któryś z braci może zginąć. Dodałaś mi ochoty na pisanie swoich opowiadań :). Więc, że mam trochę czasu, już zaczynam wpisywać kolejne. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Któryś z braci miałby zginąć? W sumie... Będzie tak, jak mam wymyślone. :D I nikt nie zgadnie jak :)
      Dodaję ci jeszcze ochoty ^o^ Przesyłam ci ją telepatycznie :D
      Również pozdrawiam ^^

      Usuń
  2. Oczywiście! Zapomniałam Cię pochwalić, za zlikwidowanie wcześniejszego błędu. Nawet nie zauważyłam z początku, że zniknęły kropki. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy tak do tych kropek przywykli... :D
      Dziękuję za pochwałę :)

      Usuń
  3. Eee...Niet zabijesz? Przeczytałam wcześniej, jakby coś. Rozdział świetny, tylko nowy wygląd bloga...Powiem tak-bardzo ładny, tylko trochę to nieczytelne. Bloga mam nie w blogspocie, więc nie ogarniam jego opcji, ale jeśli jest możliwość powiększenia czcionki, to dobrze byłoby, gdybyś ją wykorzystała. To już chyba tyle ;)
    P.S. U mnie nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. W blogspocie masz albo małą, zwykłą czcionkę, albo takie wielkie kulfony, a więc mniejsze ładniej wyglądało :D Mam takie pytanie... Masz gg? XD

    OdpowiedzUsuń